piątek, 13 września 2013

Krokodyl Giena i Pad Lina.

 Cześć ,13 w piątek....



Pięknie się zasiedla moja kraina bagnista, różnorodność gatunku, jest w niej oczywista. Zatęskniłem jednak za moim gatunkiem, wybrałem się na łowy, te moim ratunkiem.
 Przeczesałem muły, przeczesałem chaszcze, aż tu nagle w błocie, cosik głośno mlaszcze. Podbiegłem czym prędzej odkryć tą nowinę, oczy me ujrzały podobną...

                                           gadzinę.

Serduszko me wielkie ścisnęło z żałości, zalało w sekundzie potokiem  czułości, czym prędzej gadzinkę zaprosiłem w gości. Chuchro takie było, trzęsąc się leżało, ducha w tym niewiele i ledwie dychało. Na Bagnie odżyło i nabrało siły, a że mój gatunek, widok dla mnie miły. Łeb wysoko podniósł, w piórka szybko obrósł i gdzie, kto kombinował, szybko do mnie doniósł. Lecz jak to bywa z każdym naszym gadem, w towarzystwie innych, opluwał mnie 
                        jadem.

Pomyślałem sobie, to podłe smoczysko! Albo pysk swój zamkniesz, albo stracisz wszystko! Z Bagniska czym prędzej na banicję wyślę, albo się ukorzysz, wtedy to przemyślę! Gniew poznasz mój wielki, a to nie przelewki, poznasz ty dopiero jaki jestem krewki!

Zimny pot oblał smoka w  jednej chwili, siadł na zadzie szybko i cicho zakwilił,  zrobię co mi każesz, wybawco mój drogi, skrupułów ja nie mam, dostarczę dowody  na kogo potrzeba, powiedz tylko słowo, przychylę ci nieba. Przyjmij przeprosiny bom okrutnie zbłądził, od dziś mój wybawco będziesz mną już rządził.

Od tamtej to chwili, przychylając nieba, sprzedawał smoczuś wszystkich, za okruszek chleba. Bo widmo utraty raju bagiennego, przeraził go okrutnie, do szpiku samego.




W taki oto sposób Smoczuś się zaprzedał, w dowód lojalności....

                 Braciszka w mig sprzedał.

I do dziś sprzedaje, kogo może składnie, podpytując najpierw na PW dokładnie, co myśli o Gienie, jak mu na Bagnisku, po czym mi do ucha strzela o tym wszystkim, Giena zachwycony nowym takim zyskiem, awansował Smoka, co jest oczywiste, bo na Bagnie Gieny, co tu dużo gadać, awansuje każdy, kto umie sprzedawać. 

Tak się Smok wywinął przed gniewem gadziny, liczy dziś szczęśliwe na Bagnie

                       godziny.

 



            I zamiast jak Rex być,

 



                 w świetlanym okresie,

                 siedzi na Bagnisku, 

 



                 łeb mając w sedesie.

Tak to moi mili rządzę twardą ręką, kapuś i sprzedawczyk jest zawsze pod ręką. 

W tym ma moc jest sprawcza i potęgi siła, że z hardego zwierza, zostanie padlina.

 



 

 

 Pozdrawiam piątkowo - Wasz Giena.

 

 


7 komentarzy:

  1. Smoczuś Kapuś jak malowany:)
    Karolu, jestem Twoją fanką :)
    Rymy są wspaniałe, świetnie się
    Ciebie czyta. Poważnie pisałam
    z tym wypsztykaniem, szkoda by
    było. Pisz po jednym odcinku dziennie

    Viki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Viki, materiały jest na całe lata, a i nowego przybywa non stop. :D

      Usuń
    2. Wiem, że prawdziwe bagno nigdy nie wysycha :)
      Teraz przynajmniej wiem, że częściej muszę tu
      zaglądać, ,źle napisałam nie muszę lecz chcę
      i bacznie sprawdzać spis treści, żeby niczego
      nie pominąć :)

      Viki

      Usuń
  2. Znam Pad linę Smoczą od jej fałszywej strony i sam bym lepiej jej wizerunku - nie oddał!
    To ten typ co własną matkę by sprzedał i bardzo stara się być w tym lepsza od Antonia de la Francy, ale tamten też się stara.
    A Gienia zaciera ręce, że tak wielu podobnych sobie znajduje..;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda Braciszku, że opis smoka to wierna kopia jej wrednego charakteru :)
      Dla mnie bomba :)

      Viki

      Usuń
  3. to jest piesza klsa !

    OdpowiedzUsuń
  4. Cholewcia, ja za rzadko tu zaglądam, odcinki szybko się pojawiają...muszę zwiększyć częstotliwość wizyt...
    A blog i wierszyki są super :)

    OdpowiedzUsuń